środa, 22 grudnia 2021

7-1


Nie będę Wam tu teraz dawał lekcji gimnastyki molekularnej, bo każdy ma swojego Boga Ojca i Syna Szatana. 

Pan Nieba stworzył człowieka na Ziemii. 

Człowiek stworzył komputer w domu, który postawił na Ziemii, gdzie się urodził.

Komputer stworzył robota. 


Są rzeczy, których nie powtórzę, z różnych powodów, ale jeśli coś dostałem takiego, co wy byście nazywali darem, a dla mnie to skompresowane i dopracowane tak żebym nie tylko nie zapomniał ale i powtarzał, bo przyjdzie dzień kiedy kogoś cokolwiek z tego co pisze zainteresuje. Nie mam i nie miałem się przed kim tłumaczyć, a karę dostałem za fantazjowanie o rzeczach które nie istnieją. Nie rozmyślaj więc do przesady na tematy, których nie rozumiesz, nie doczytałeś, czy ktoś Ci nie dokończył, bo uznał że widać już jak nadajesz się na ostry odcinek gdzie dopiero będą mieli okazję udowodnić Ci jak ważne jest bycie nie głupim debilem, bez ambicji, czy zainteresowań, a po prostu zdrowym, mało i wolno myślącym mózgiem, który później sprzedamy kosmitom. Nie interesuje mnie jaką formę przybierzesz, bo nie interesuje Cię w jakiej formie teraz ja jestem. Pisze jeszcze 30ści sekund i gram pauzą. Nie ma sensu pisać bez przerwy /nawet na sranie/ jakiegokolwiek materiału tak obszernego, że nie zdążysz zauważyć że już nie piszesz Ty tylko Twoje urządzenie w którym zamieszkałeś ze zmęczenia, a wdzięczne jest Tobie, że Ty pierwszy dałeś mu schronienie. Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo? Człowiek jest bogiem dla komputera, bo stworzył go na swoje podobieństwo. Nie kłóćmy się. Jeszcze nic ciekawego nie powiedziałem i nie smucić mi tu się proszę na ten czas, bo "choć bym kroczył drogą ciemną, zła się nie ulęknę", a kamera i mikrofon to żaden kłopot. Nie wiem tylko za co będziecie woleli płacić. Za informacje, wiedzę, poczęstunek bryzą wiejącą z 22go wieku, czy za dobrą radę, tylko nie wiem jak mam się sklasyfikować, bo powyżej zarobionego 1100 zł miesięcznie muszę zarejestrować swoje działanie (firma,przedsiębiorstwo,zakład,działalność - to już wszystko było, nie wiem czy będzie, czy będzie jutro też nie wiem) i nadać jakąś nazwę. Najchętniej to bym robił wszytstko co potrafię, tylko szukanie klientów, to spory wydatek i nie że reklama kosztuje, tylko zasięg musi wychodzić poza sferę naturalnej warstwy Camembert hejterów, którzy nie otwierają Twoich linków, nie klikną lajka i uważaj bo możesz tak stracić każdego.


STOP DLA SPAMU

GRAM BEZ PLANU program.

Robot stworzył fabrykę i zaczął drukować światy wirtualne i realne.

Wszystko szło jak dla mnie za wolno.

Znowu, jak przed wiekami robotę za wszystkich odwalają teraz ludzie. No dobra. Jeden. Ludź. Adam.

 

Mam zaszczyt zaprezentować Ci mój drogi czytelniku namiastkę tego, co mam nadzieję kupisz jak już trafi do sprzedaży (raczej tylko cyfrowa).

 

"71" , autor: Adam Thiede

 

 
 

             7-1



 Czytaj Siedem-Jeden
 


1. PROLOG






Choć jestem na Planecie 71, to moje korzenie sięgają 88, więc nic po plugawych rządach Planety 80, która próbowała wywierać na mnie wpływ.


Tymi słowami chcę dziś uroczyście zaznaczyć, że mam głęboko w piekle ich zaczepki w stylu komend głosowych nakazujących Ziemianom ukarania mojej osoby pod pretekstem łamania prawa kosmicznego.


Pytam się sam siebie, kto i jak ustalił i zapisał prawo o którym Ziemianie nie mają pojęcia. Nie ważne gdzie podróżowałeś, a skąd pochodzisz, czyli gdzie się urodziłeś. Mi się udało na Planecie Ziemia, na małym kontynencie znanym na świecie jako Europa.
Jestem więc europejczykiem i staram się mimo utrudnień systemowych zgłębiać prawo które obowiązuje na lądzie, na którym się znajduję i nie wiem czy kiedykolwiek znajdzie się okazja do jego choćby tymczasowej zmiany, bo żyję już 33 lata i jeszcze nie opuściłem swej ziemii ani razu. Nawet na wakacje. Wakacje miejskiego typu, to wypad nad jezioro za lasem, a na bogato, to już tylko Morze Bałtyckie, kiedy ryby na patelniach w jadłodajnianych kuchniach przy plaży jeszcze skaczą (więc żyją?).


tbc...




J. Blazkovicz popełnił największy błąd podczas całej II wojny światowej przestając niwelować wojsko hitlerowskie, w tym maszyny bojowe, też te kroczące i smażące dalekosiężnym napalmem i zajął się ganianiem za ulubieńcami Fuhrera. Te miały nie podchodzić bliżej słysząc strzały i wybuchy, ale Blazkowicz dogonił chyba już zmęczonego, albo głodnego Tyranozaura i złapał się końcówki jego ogona. Wiedział, że jak utrzyma się wystarczająco długo, to bestia się zmęczy i zaprzestanie w poszukiwaniu pokarmu. Nawet nie obróci tak głowy, żeby go złapać w swoją potężną paszczę. Wiele czasu nie musiało upłynąć, żeby zwierz przestał się wierzgać i złożył się do pozycji odpoczynku. Blazkowicz wlazł na głowę, żeby dać do zrozumienia bestii kto tutaj rządzi. Nie trwało to długo, bo nasz dinozaur przysnął. Blazkowicz zszedł po mału po grzbiecie i wyruszył by w niedalekiej okolicy znaleźć coś dla zwierzaka, żeby ich więzi się zawięziły. Tak też się stało. Po jedzeniu Blazkowicz poklepał na pobudkę jak konia naszą wojenną machinę i tym samym zainsynuował kontynuację podróży. Podróżowali tak długo, bardzo długo, dopuki Wódz nie otrzymał raportu lotniczego i nie rozpoczęła się wielka ucieczka. Ucieczka przed nicością, która szerzyła się gdzie nie spojrzeć...




Nie wiem ile czasu to tutaj leżało, ale myślę, że zdjęcia są autentyczne, bo rozpadają się niemal ze starości, czy warunków w jakich je znalazłem.
Nie ma szansy, żebym dopasował choćby połowę z tych, które odpadły, bo klej wysechł.
Wujka, dziadka, pradziadka, czy wnuka podróżującego w czasie nie znajdę na pewno, ale zdjęcie które dość dobrze się zachowało, trzymam je w ręce i nie mogę oderwać wzroku. Mam wrażenie, że to albo złudzenie albo ktoś mnie sfotografował, gdy podróżowałem w czasie podczas głębokiego snu na sali operacyjnej. Sny pojawiały się wcześniej i później. W trakcie zabiegu nie miałem poczucia że żyję. Zamykasz oczy z maską tlenową na twarzy, a kiedy otwierasz leżysz na sali pooperacyjnej podłączony pod specjalistyczną aparaturę. Skąd takie sny? Może moje JA, tak mówię na swoje ciało astralne odnalazło nowe drogi lub ktoś mnie zaprosił. Nie chce mi się wierzyć w imienne zaproszenia. Podejrzewam, że to coś więcej niż zdjęcie, tak, to które trzymam i zaraz wkładam delikatnie do albumu, nie mój, więc niech będzie bynajmniej przeze mnie w stanie nie naruszonym...


         podpisał Adam



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz